domowe peelingi na twarz

  • Radowit

domowe peelingi na twarz

15 May 2022 by Radowit

wycelowała w Aleksego Stiepanowicza. Ten patrzył na nią bez lęku. Uśmiechnął się krzywo, pocierając bolącą potylicę. Wyciągnął z piersi pustelnika pilnik, nie wkładając w to najmniejszego wysiłku, jakby przyrząd tkwił w maśle. – A umiesz, siostrzyczko, z broni palnej strzelać? – spytał Lentoczkin drwiąco. – A na jaki dzyndzelek trzeba nacisnąć, wiesz? Niedbale, rozkołysanym krokiem szedł prosto na nią. Diamenty na klindze zmatowiały od krwi i już nie lśniły. – Wiem! Rewolwer „Smith-Wesson” typ Double-Action, kalibru 45, sześć naboi z centralną spłonką, spust podwójnego działania – wypaliła pani Lisicyna wiadomości zaczerpnięte z podręcznika balistyki. – Kula wagi trzech zołotników, początkowa prędkość – sto sążni na sekundę, z dwudziestu kroków przebija trzycalową deskę sosnową. Szkoda tylko, że głos jej się łamał. Ale nic, i tak podziałało. Lentoczkin zamarł. Popatrzył z zastanowieniem w czarną dziurę lufy. – A gdzie colt kalibru 38? – spytała pani Polina, idąc za ciosem. – Ten, z którego zastrzelił pan Lagrange’a? Proszę mi go dać zaraz, ale powoli, rękojeścią do przodu. Kiedy Alosza nie posłuchał, już niczego więcej nie mówiła, tylko odciągnęła kurek. Szczęk, właściwie nie bardzo głośny, w ciszy pieczary zadźwięczał nadzwyczaj przekonująco. Zabójca drgnął, cisnął pilnik i wysunął dłonie do przodu. – Nie mam go! Wrzuciłem do wody jeszcze tej samej nocy! Miałem trzymać w oranżerii? Żeby ogrodnik znalazł? Ośmielona śledcza groźnie poruszyła długą lufą. – Łgarstwo! Wasiliskowego przebrania nie bał się pan tam chować? – Myślałby kto, habit i stare buciory! Jakby nawet ktoś znalazł, toby się nie przejął. Ach! – Aleksy Stiepanowicz klasnął nagle w ręce, patrząc z przerażeniem na coś za plecami pani Lisicyny. – Wa... Wasilisk! Niestety, Polina Andriejewna dała się nabrać na nieskomplikowany, dziecinny podstęp. Największy mędrzec ma coś z dziecka. Odwróciła się, spłoszona, wpatrzyła w ciemność. Czy to naprawdę cień świętego Orędownika się zjawił, by swojego skarbu bronić? Cienia żadnego nie było, za to zwinny Alosza skorzystał z tej jednej chwili, pochylił się i ruszył pędem w głąb galerii. – Stój! – zawołała Polina Andriejewna strasznym głosem. – Stój, bo strzelam! I sama też chciała rzucić się w Dojście. Przeszkodził jej w tym jęk. Ciężki, pełen niewypowiedzianego cierpienia. Odwróciła się i zobaczyła, że starzec Izrael oparł się na łokciu i wyciąga do niej drżącą, wychudłą rękę. – Nie odchodź, nie zostawiaj mnie tak... Wahała się tylko chwilę. Niech ucieka. Miłosierdzie ważniejsze i od pomsty, i nawet od samej sprawiedliwości. Zresztą – jakiż pożytek z uganiania się za draniem? A jeśli się nie zatrzyma? Przecież nie będę do niego strzelać. No i gdzie się podzieje na Kleopowym czółenku z cienkimi wiosłami? Dopłynie najwyżej do Kanaanu. Na ląd i tak się nie dostanie. I wyrzuciwszy z głowy wszystko, co nieistotne, Polina Andriejewna podeszła do umierającego, siadła na ziemi i położyła sobie na kolanach głowę starca. Ostrożnie ściągnęła z niej kaptur. Zobaczyła ledwie drgające rzęsy, bezdźwięcznie poruszające się wargi. Lampka na koniec błysnęła jaśniej i zgasła. Trzeba było świeczkę zapalić, przylepić do kamienia. A starzec tymczasem przygotował się do tego, żeby duszę wypuścić na wolność, już ręce złożył na piersi. Tylko nagle żałośnie poruszył brwiami. Popatrzył na panią Polinę lękliwie i błagalnie. Usta wyszeptały jedno jedyne słowo: – Wybacz... I tym razem wybaczyła mu – bez przymusu, po prostu wybaczyła i koniec, bo mogła. I jeszcze pochyliła się, ucałowała go w czoło.

Posted in: Bez kategorii Tagged:

Najczęściej czytane:

Zamrugał ze zdziwienia. List do Chada? Musiał leżeć

w kieszeni od dnia, w którym po raz ostatni miał na sobie tę marynarkę... Siedem lat temu! Ale skąd się tam wziął? Aha! Powoli zaczął sobie przypominać. Pewnej letniej nocy ... [Read more...]

ła Clemency. - W odróżnieniu od brata. ...

- Wyjątkowo niechrześcijańskie imię - dodał pastor. - Dziwię się, że mój poprzednik zgodził się tak go ochrzcić. - Chodź, moja droga, nie przeszkadzajmy panu Lambowi pracy. Rozejrzymy się jeszcze po kaplicy - powiedziała pani Stoneham i skierowała się do wyjścia. Na miejscu wskazała na małą tabliczkę nagrobną umiesz¬czoną na ścianie. ... [Read more...]

znie wpadałam do strumyka. ...

- A co z jarmarkami we wsi? Z pewnością musiała pani tam bywać. Nie pociągały pani stragany z ciastkami im-birowymi i inne atrakcje? Proszę się przyznać! Oczywiście, że tak było. Przez kilka lat wymykała się tam w ciągu dnia, a w zeszłym roku zaczęła też chodzić na wieczorne zabawy, które okazały się o wiele bardziej hałaśliwe. Mieszkańcy wioski, rzecz jasna, dobrze wiedzieli, kim jest, ale nigdy nie wydali jej przed ciotką. - Dobry Boże, ależ skąd! - skłamała. - To było absolut¬nie niemożliwe, choć przyznaję, że zawsze miałam na to ochotę. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 autolak.sosnowiec.pl

WordPress Theme by ThemeTaste