przewróciła się z brzuszka na plecy i była z siebie bardzo dumna.
– Przywieź ją tutaj kiedyś. Chętnie się z wami spotkam. – Ellen zmieniła ton na bardziej oficjalny: – Ale chyba nie chcesz teraz rozmawiać o Emmie, prawda? – Tak. – Kate odchrząknęła, nie bardzo wiedząc, jak zabrać się do rzeczy. Nie chciała wyjść na histeryczkę, musiała jednak wiedzieć, czy biologiczna matka Emmy nie zapragnęła odzyskać dziecka. Czy nie zdobyła w jakiś sposób ich adresu? – Wiesz, myślałam o matce Emmy... Czy miałaś od niej jakieś informacje? – Nie, żadnych– usłyszała zdecydowaną odpowiedź. – Dlaczego pytasz? – Chętnie bym ją poznała. Zresztą Richard też. – Niestety, zataiła swoje dane, o czym dobrze wiesz. – I nie zmieniła zdania? – Nie, ale w każdej chwili może to zrobić. Kate wiedziała już, że tak się nie stanie. Być może rzeczywiście popadła w paranoję, ale była przekonana, że matka Emmy nie chce się z nimi spotkać. Tylko dlaczego? Może zamierza w jakiś sposób zrujnować im życie? Nie, takie rzeczy wprawdzie się zdarzają, ale w sensacyjnych hollywoodzkich filmach, nie zaś w prawdziwym życiu. Kate czuła, że cała sprawa wymyka jej się z rąk, ale zadała kolejne pytanie. – Czy to możliwe, żeby ta dziewczyna jednak nas znalazła? Czy nasza teczka nie zawierała czegoś, co mogło jej pomóc w identyfikacji? – Wykluczone – powiedziała pewnym głosem Ellen. – Czy coś się stało? Kate westchnęła cicho. – To głupie, ale... mam takie dziwne uczucie, że... – Matka Emmy zmieniła zdanie i chce ukraść swoje dziecko? – Tak. – Kate położyła dłoń na piersi z ulgą, ale i przerażeniem. – Skąd wiesz? Kobieta zaśmiała się lekko. – Nie ty pierwsza masz takie obawy. To zupełnie normalne, zwłaszcza przy zamkniętych adopcjach . Przecież nic nie wiecie o rodzicach swojego dziecka, więc zaczynacie się zastanawiać, kim są i jak mogli porzucić kogoś tak wspaniałego jak Emma. Przecież sami nigdy byście jej nie oddali... Kate musiała przyznać, że często o tym myślała. – Cieszę się tylko z jednego powodu – powiedziała Ellen. – Wasz strach pokazuje, jak bardzo jesteście związani z Emmą. Staliście się jedną rodziną. A wszystkie te obawy po jakimś czasie powinny minąć – dodała ciepło. – Obiecuję. Kate zaśmiała się, chociaż wciąż kołatało się w niej przekonanie, że nawet Ellen nie zna całej prawdy o dziewczynie, która urodziła Emmę. – Z tego wynika, że nawet nie dzwoniła, żeby się dowiedzieć o małą? Nie chciała nic wiedzieć? – Nic, Kate. Ale mogę cię zapewnić, że bardzo starannie wybrała rodziców dla swego dziecka. Jeszcze u żadnej z moich matek nie widziałam takiej pewności. Jestem przekonana, że nie będzie was chciała niepokoić. Kate pożegnała się i odłożyła słuchawkę. Niestety ta rozmowa niewiele jej pomogła. Wciąż miała w uszach pełne pociechy słowa Ellen, jednak nadal nie mogła otrząsnąć się z wrażenia, że matka Emmy już zaczęła ich niepokoić. ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY