– Tak, oczywiście.
Oboje wiedzieli, że to kłamstwo. Richard spojrzał na zegarek, a następnie przywołał gestem kelnerkę i zapłacił jej. – Wracajmy do pracy. Robota czeka. – Bardziej niż myślisz. – Odsunęła krzesło, chcąc wstać, ale Richard jeszcze ją powstrzymał. – Julianno, dziękuję, że chciałaś mnie wysłuchać. – Spojrzała na niego jasnymi oczami. – Wiem, że nie należy to do twoich obowiązków. Uśmiechnęła się smutno. – Jestem do twojej dyspozycji, Richardzie. Czegokolwiek byś potrzebował. Pamiętaj o tym. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DZIEWIĄTY Richard był już bardzo spóźniony. Kate, chyba po raz setny, spojrzała na zegarek. Dziesiąta. Gdzie, do diabła, podziewa się o tej porze?! Kiedy rozmawiała z nim przed lunchem, powiedział, że wróci dziś wcześniej. Zagryzła wargi, nie zważając na ból. Zaczynała coraz bardziej się niepokoić. To było zupełnie do niego niepodobne. Możliwe, że wypadła mu jakaś niezapowiedziana kolacja... ale przecież wtedy na pewno by zadzwonił. Kate nerwowo krążyła po kuchni. Pytała o Richarda już chyba wszystkich: jego partnerów, kolegów z klubu golfowego, a nawet rodziców. Dzwoniła też do centrum rekreacyjnego i jego ulubionej restauracji. Skontaktowała się również z policją i miejscowym szpitalem. Nikt nic nie wiedział. Wzięła głęboki oddech, wyobrażając go sobie w rowie albo na poboczu drogi, zakrwawionego i potrzebującego pomocy. Jego samochód płonął albo był zupełnie zmiażdżony... Kiedy znowu spojrzała na zegar, było już piętnaście po dziesiątej, potem zrobiła się jedenasta. Wciąż czekała. W końcu usłyszała odgłos przekręcanego w zamku klucza i jak na skrzydłach podbiegła do drzwi. – Richard?! Bogu dzięki! Tak się martwiłam! Gdzie byłeś? – Do licha, to chyba moja oddana i kochająca żona. Kiedy przechodził obok, zasłoniła sobie nos, poniewaz˙ zapach alkoholu i papierosów był nie do wytrzymania. – Piłeś! – Dałbym ci, kochanie, gwiazdkę z nieba. Cisnął skórzaną torbę na kanapę, ale chybił. Torba upadła z hukiem na podłogę. Kate zerknęła nerwowo w stronę pokoju Emmy. – Cicho! Obudzisz dziecko. – A tak, dziecko – powtórzył szyderczym tonem. – Zawsze to dziecko, co? To nie jest tylko pijaństwo, pomyślała, czując nagłe ssanie w żołądku. Richard hula, chcąc o czymś zapomnieć. Tak jak kiedyś, na studiach. Wtedy wyłaziły z niego wszystkie najgorsze cechy. – Gdzie byłeś, Richardzie? – Tam. – Machnął ręką w stronę ciemnych okien. – To raczej ja powinienem o to zapytać ciebie. – Ja byłam cały czas tutaj. Czekałam i martwiłam się o ciebie. – Zrobię sobie drinka. Chciał przejść obok niej, ale chwyciła go mocno za ramię. – Myślę, że masz już dosyć.