– Kate, Kate... – Odetchnął znajomym zapachem, a potem odsunął
się, żeby spojrzeć jej w oczy. – Co się stało? Gdzie jest Richard? Otworzyły się drzwi po drugiej stronie jeepa i wysiadła z niego młoda kobieta. – Kate – rzekła z wahaniem – mała się obudziła. Kate skinęła głową, jeszcze chwilę trwała przy nim, a potem poszła po córkę. Dziewczynka nie była wcale zadowolona. Usta same układały jej się w podkówkę. – Wejdźcie do środka. Zajmę się bagażem – powiedział Luke. Kate pokręciła głową. – Nic nie mamy. – Żadnych walizek ani toreb? – Spojrzał na nią ze zdziwieniem. – Tylko torbę z rzeczami Emmy. – Dobrze, wezmę ją. – Podszedł do auta. – Zaczekajcie w środku. Wziął torbę z pieluchami, zamknął jeepa i ruszył za nimi. Kobiety czekały na niego w holu. Obie wyglądały na potwornie zmęczone. Emma nerwowo się wierciła. Nie płakała, ale co jakiś czas pojękiwała. – Nic jej nie jest? – spytał. – Muszę ją nakarmić i przewinąć. Skinął głową i poprowadził je do kuchni. Kupił ten dom między innymi dlatego, że cały dół był otwarty. Oprócz sypialni i łazienki wszystkie pomieszczenia łączyły się ze sobą. Poza tym spodobało mu się przestronne pomieszczenie na drugim piętrze, w którym urządził swój gabinet. Na wszystkich ścianach znajdowały się półki, a wielkie okno wychodziło wprost na ulicę. Kate umieściła Emmę na biodrze i zabrała się do napełniania buteleczki, a potem wstawiła ją do mikrofalówki. Luke spojrzał na jej towarzyszkę. – Nazywam się Dallas, Luke Dallas – przedstawił się z uśmiechem. Zanim dziewczyna zdołała odpowiedzieć, wtrąciła się Kate: – Przepraszam, to jest Julianna. Ton jej głosu wskazywał, że wcale nie uważa Julianny za przyjaciółkę. Luke uniósł ze zdziwieniem brwi i wyciągnął rękę. – Bardzo mi miło. Dopiero kiedy uścisnął delikatną dłoń Julianny, zauważył, że cała jest pokryta małymi plamkami. Spojrzał uważnie na jej koszulkę i szorty. To samo. Nie, to nie może być krew! Przeniósł wzrok na twarz dziewczyny. Od razu zauważył, że jest przerażona i najchętniej schowałaby się do mysiej dziury, byle tylko nie oglądał tak uważnie tych plamek. Teraz już wiedział, że to na pewno krew. Odwrócił się do Kate. – Musimy porozmawiać. Potrząsnęła głową. – Później, dobrze? Nie, chciał wiedzieć teraz. – Gdzie jest Richard? – spytał przyciszonym głosem. Kate spojrzała na Juliannę i zaśmiała się gorzko. – Nie żyje. Zabito go cztery dni temu. Dzisiaj... go pochowałam. – Muszę skorzystać z łazienki – oznajmiła bliska płaczu Julianna. – Może mi pan powiedzieć, gdzie jest? – Zaraz panią zaprowadzę. – Zerknął na Kate. – Pokażę Juliannie jej pokój na piętrze. Rozgość się tutaj. Za moment wrócę. Poprowadził dziewczynę do jednej z sypialni.