Siedzieli właśnie przy śniadaniu - ranek zawsze był
najbezpieczniejszą porą dnia na tego rodzaju wymówki, gdyż Tony nie zdążył jeszcze nic wypić. - Pewnie, że widzę - przyznał beznamiętnie. Joanne nie wierzyła własnym uszom. - Myślisz, że nie wiem, jaki ze mnie potwór? - Więc... więc dlaczego... - Nic na to nie poradzę. Wstał i poszedł do pracy. Dwie soboty później, kiedy Joanne była na górze w łazience, a Tony oglądał Channel Four Racing, Irina wstała z kącika, gdzie cichutko oglądała książkę z obrazkami, i drepcząc po swojego ulubionego fioletowo-białego pieska, potknęła się o długi kabel antenowy koło telewizora i upadła. - Uważaj, gdzie leziesz, na miłość boską! - wrzasnął na nią Tony z fotela. - Przepraszam, tatusiu. - Dziewczynka zaczęła się podnosić, ale bucik utknął jej pod kablem. Próbując się wyplątać, szarpnęła tak mocno, że wtyczka wysunęła się z gniazdka. - Kurde!!! - Tony zerwał się na równe nogi. - Czy ty wszystko musisz sknocić? - Rina prasza! - zawołało przerażone dziecko. - Zostaw, ja to zrobię. Widząc, że się zbliża, Irina znów próbowała uwolnić nóżkę. Kabel przesunął się na bok, mała metalowa wtyczka śmignęła w powietrzu, uderzając w ekran. - Powiedziałem: zostaw! - ryknął Tony. Na górze Joannę otworzyła drzwi i zamarła. - Tony? Potem usłyszała rozpaczliwe krzyki dziecka. Musiały pojechać na pogotowie i Joannę robiło się niedobrze od pytań, jakie jej tam zadawano. Tym razem nie była to kwestia jej wyobraźni, tylko naprawdę wypytywano ją z przerażającą dokładnością, a cały personel - recepcjonistka, pielęgniarka, lekarz i nawet technik od rentgena - traktował ją i Irinę zupełnie inaczej. - Potknęła się o kable i uderzyła o stolik i ścianę. A potem ojciec kopnął ją w żebra. - Rina upadła. Bajeczka, wiernie wspomagana przez lojalne, wystraszone dziecko. Boże, proszę, niech nic jej nie będzie. - Rinie utknęła nóżka. Boże, jeśli i tym razem nic jej nie będzie, znajdę sposób, by go powstrzymać. Boże, jeśli mi uwierzą, przysięgam, że znajdę sposób. - Czekamy na wyniki prześwietlenia, pani Patston. O mały włos nie uciekła z Iriną tej nocy. W tym cudownym momencie, kiedy usłyszała „wszystko w porządku", omal nie pojechała z nią prosto w noc, omal nie skręciła na autostradę M25 albo wszystko jedno jaką, byle dalej od człowieka, który skopał jej