– W ogóle się nie budzić nie trzeba. – Polina Andriejewna wciąż gładziła biedaka po

  • Radowit

– W ogóle się nie budzić nie trzeba. – Polina Andriejewna wciąż gładziła biedaka po

04 July 2022 by Radowit

twarzy. – Ale teraz, gdyby pan się przespał, byłoby bardzo dobrze. Proszę zamknąć oczy i oddychać głębiej. Kto wie, może i władyka się przyśni. Matwiej Bencjonowicz posłusznie zmrużył oczy, odetchnął głęboko, spokojnie, widać już bardzo chciał, by mu się przyśnił przewielebny. Może nie jest jeszcze tak źle – pocieszyła się pani Polina. Kiedy mu się przedstawić – poznaje. I władykę pamięta. Popatrując na drzwi, pani Lisicyna zajrzała do nocnej szafki. Nic godnego uwagi: chusteczki, kilka arkusików czystego papieru, portmonetka. W portmonetce pieniądze, zdjęcie żony. Za to pod łóżkiem znalazła żółty sakwojaż ze świńskiej skóry. Przy zameczku wisiała miedziana tabliczka z wygrawerowanym nazwiskiem: F.S. Lagrange. Wewnątrz znalazły się zebrane przez Berdyczowskiego materiały śledcze: protokół obdukcji ciała samobójcy, listy Aleksego Stiepanowicza do przewielebnego, zawinięty w szmatkę rewolwer (Polina Andriejewna tylko głową pokiwała – dobry sobie ten Korowin, nie ma co, nie znalazł czasu, żeby zajrzeć do rzeczy pacjenta) i jeszcze dwa przedmioty niewiadomego pochodzenia: biała rękawiczka z dziurką i batystowa chusteczka, brudna. Pani Lisicyna postanowiła wziąć sakwojaż ze sobą – na co on teraz Berdyczowskiemu? Rozejrzała się, czy nie ma w pokoju jeszcze czegoś pożytecznego. Na nocnym stoliku przy łóżku Lampego zobaczyła gruby zeszyt. Zawahała się przez chwilę, ale sięgnęła po niego, przysunęła do palącej się lampy i zaczęła, przeglądać. Niestety, zrozumieć cokolwiek z tych wszystkich wzorów, wykresów i skrótów nie było sposobu. A i charakter pisma uczony miał niewiele bardziej zrozumiały niż sposób mówienia. Polina Andriejewna westchnęła rozczarowana i zajrzała na kartę tytułową. Tam w charakterze motta, jako tako wyraźnie, było wypisane: Zmierzyć wszystko, co poddaje się mierzeniu, a co się nie poddaje – uczynić mierzalnym. G. Galilei Ale już był czas zabierać się stąd. Odłożywszy zeszyt na miejsce, pani Polina z powrotem przelazła przez lufcik. Najpierw wyrzuciła za okno sakwojaż (nie było tam niczego takiego, co mogłoby się potłuc), potem przecisnęła się sama. Do ziemi było dalej niż do podłogi, ale salto znów udało się wspaniale, skoczna dama była jak z gutaperki: wylądowała pomyślnie w kucki, wyprostowała się i potrząsnęła głową. Po oświetlonej sypialni noc wydawała się nieprzenikniona, a i księżyc jak na złość skrył się za obłokiem. Pani Lisicyna postanowiła zaczekać, aż wzrok nawyknie do ciemności, i oparła się ręką o ścianę. Słuch jednak służył jej bez zarzutu, toteż na dźwięk jakiegoś szelestu za plecami szybko się odwróciła. Niedaleko, w odległości mniej więcej sążnia, z ciemności wyłaniała się jakaś wąska czarna figura. Osłupiała kobieta wyraźnie zobaczyła spiczasty kaptur z dziurkami na oczy. Straszna sylwetka okręciła się wokół własnej osi, a potem rozległ się świst przecinanego powietrza i na głowę pani Lisicynej spadł z boku straszliwy cios. Polina Andriejewna przewróciła się na wznak, plecami na sakwojaż Lagrange’a. Nowe grzechy Dopiero rano ofiara zamachu mogła w pełni ocenić poniesione straty. Pod ścianą pawilonu numer siedem przeleżała bez czucia nie wiadomo jak długo, zanim zimno przywróciło ją do przytomności. Zataczając się i trzymając za głowę, dobrnęła do hotelu – sama nie pamiętała jak. W ubraniu rzuciła się na łóżko i od razu zapadła w ciężkie, graniczące z omdleniem zamroczenie. Przebudziła się późno, tuż przed południem, i zasiadła przy toaletce, żeby obejrzeć się w lustrze. A oglądać było co. Nie wiadomo, jak bezcielesne widmo, do tego z odległości jednego sążnia, zdołało zbić ją z nóg, ale cios, który trafił w skroń i kość policzkową, był całkiem realny: przy lewym oku wykwitł ogromny ciemnopurpurowy krwiak, który rozlał się w górę i

Posted in: Bez kategorii Tagged: olivier janiak instagram, olivier janiak instagram, anja rubik instagram,

Najczęściej czytane:

ę spojrzała na ...

Bentza. – Wiesz, właściwie nie mam ci nic do powiedzenia. – Poczekam. Przewróciła oczami, jakby mówiąc: „Jak sobie chcesz”, i żwawym krokiem zbiegła ze ... [Read more...]

– Wielkie dzięki – mruknął Montoya. – Na pewno pomoże.

– Dobra. Mam raport. Wyślę ci pocztą elektroniczną albo sam sobie weźmiesz, kiedy przyjdziesz po oryginały, w końcu to nie jest oficjalne odchodzenie. – Wpadnę po południu – obiecał Montoya i się rozłączył. Zrobił co w jego mocy dla ... [Read more...]

zebrać wszelkie możliwe dane o miejscu pobytu Corrine O’Donnell.

– Znajdziemy ją – mruknął Montoya. Jego twarz wydawała się ponura i spięta w świetle deski rozdzielczej. – Znajdziemy O1ivię i załatwimy tę O’Donnell. Bez pardonu. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 autolak.sosnowiec.pl

WordPress Theme by ThemeTaste