- No fakt. Trzymaj się i bądź ostrożna.
Skinął lekko głową Gallagherowi i usiadł, patrząc, jak wychodzą z restauracji. an43 177 - Tam zaparkowałem - powiedział True, pokazując na lewo, i delikatnie kierując Millę w tamtą stronę, dotknął jej pleców. - Coś mi się zdaje, że Rip mnie nie lubi. Milla chrząknęła niejednoznacznie. Nie odezwała się, dopóki oboje nie znaleźli się we wnętrzu srebrnego lincolna navigatora. - Wiesz - powiedziała wreszcie - mnie też nie podoba się to, co robisz. Nie lubię być manipulowana. Milczał przez chwilę, zamarłszy z kluczykami w ręku. - To takie oczywiste? - powiedział wreszcie, uruchamiając silnik. - Dla mnie wystarczająco. Gdyby próbował wszystkiego się wyprzeć, może nawet by mu uwierzyła. Ale doceniała to, że przynajmniej nie usiłował jej okłamywać. Coś jeszcze przyszło jej nagle do głowy: - Skąd wiesz, gdzie mieszkam? - kiedy powiedziała w restauracji, że ona i Kosperowie mieszkają na przeciwnych krańcach miasta, Gallagher oznajmił, iż to dla niego nie nowina. - Nie wiem dokładnie. Gdzieś wWestside, tak mi kiedyś powiedziała Susanna. Gdzie zatem jedziemy? Podała mu swój adres. - Wiem, gdzie to jest - kiwnął głową. Urodził się w El Paso, znał tu każdą uliczkę. - Czy to wezwanie Susanny było prawdziwe? - Tak sądzę - wzruszył ramionami. - Ale i tak chciałem zaproponować ci podwiezienie do domu. an43 178 - True, nie zmieniłam zdania. Nie umówię się z tobą. Doceniam twoją uprzejmość, ale nie ma o czym mówić. Ulice nie były specjalnie zatłoczone, poza tym załapali się na kilka zielonych świateł z rzędu. Milla patrzyła, jak cienie grają na twarzy mężczyzny, jak rysy Gallaghera stają się nagle ostrzejsze, surowsze, jak bębni ze złością palcami po kierownicy - Nie musisz grzebać siebie za życia - powiedział wreszcie, a jego głos ociekał goryczą. - Na Boga, wiem, co tobą powoduje. Ale nie musisz urządzać sobie życia na zasadzie albo-albo. Możesz szukać swojego syna i mieć jeszcze czas dla siebie. Zamknęłaś się w twardej skorupie i nie chcesz wpuścić nikogo do... - To nie fair - przerwała mu Milla. - Nie można oczekiwać od człowieka czegoś, czego on nie ma ochoty ofiarować. Nie poświęcę ci ani minuty mojego czasu, jeżeli ta minuta mogłaby zaważyć na możliwości uzyskania jakichkolwiek informacji o Justinie. - A jednak poświęciłaś czas na kolację z Susanną i Ripem. - To zupełnie co innego i doskonale wiesz, o czym mówię. Jeżeli musiałabym odwołać tę kolację w ostatniej chwili, bo pojawiło się coś ważniejszego, Kosperowie nie byliby na mnie wkurzeni. Ani nawet zdenerwowani. Jesteśmy przyjaciółmi, ale nasze drogi tylko czasami się przecinają. Nie są ze sobą połączone.